niedziela, 25 sierpnia 2013

Czas wracać!

    Jak miło, aż buzia sama się uśmiecha. Wnusio już w domku, a w głowie pełno planów i pomysłów.  Od jutra troszkę sprzątania czyli okna, firanki, ale w międzyczasie można już podziałać.  Przed przyjazdem Antka, na specjalne zamówienie mojej najcudowniejszej szwagierki wykonałam woreczki na lawendę. Zrobiłam tyle, że chyba z całej Bydgoszczy wyprowadzą się wszystkie mole.








    W trakcie pobytu wnuka też nie było nudy. Antek zawsze robi prezenty i z ogromną cierpliwością i wielkim oddaniem poświęca się temu, co robi. Dla brata zrobił skarbonkę z piratami.


    Dla taty notesik.

    Dla mamy obrazek.

     Gdyby ktoś nadal twierdził, że to trudne, to mój jest pierwszy kwiatek i kropeczki cienkopisu, aby zaznaczyć kolejne.
     A dla babci Eli i dziadka Włodka korale i bransolety.

     To dla swojej kobry.


    I małe sprostowanie. Wśród haftów, które otrzymałam od Ani-Blue jedna lawenda przewróciła się na drugą stronę i pokazałam tył pracy, na co Ania natychmiast zareagowała. Z początku nie wiedziałam o co chodzi, dopiero jak się setny raz przyjrzałam, to zauważyłam. Znaczy, że Ania tak perfekcyjnie haftuje, że  lewa czy prawa równie pięknie wyglądają i nikt oprócz niej takiej zamianki nie zauważył. Sorki Aniu. Zrobię zdjęcia przodu i tyłu i zamieszczę w następnym poście. I dziękuję za lawendę, o której też zapomniałam wspomnieć.

środa, 21 sierpnia 2013

Zaplanowałam tydzień przerwy

ponieważ po raz pierwszy przyjechał na wakacje nasz wnusio Antek, a co za tym idzie szalenie intensywny okres dla babci i dziadka. Jak się okazało, po kilku dniach Antek jest w swoim żywiole - łowi rybi, przygotowuje prezenty dla swojej rodziny, chodzi z dziadkiem i pieskiem na spacery i wiele innych wykonuje działań. Stąd ta zaplanowana przerwa. Jednak jak dotrzymać słowa, skoro tak cudna przesyłka dotarła dziś rano - od kochanej Ani - Blue Anny. Uwielbiam jej hafty i jak zwykle miały być trzy, a dostałam ich całą masę. Będą fartuszki i woreczki dla wnusiów. Nie mam słów, aby wyrazić swój zachwyt, bo są naprawdę śliczne i tyle w nich włożonej pracy, że cóż można powiedzieć. Dziękuję Aniu z całego serca, postaram się wszystko pięknie wykorzystać i wtedy Wam pokażę. 
A teraz wraz z Wami jeszcze raz będę podziwiać.









                                               Haft lawendowy i lawenda dla mnie.








Cuda, prawda? Aniu, jestem Twoim dłużnikiem.
Zmykam, bo wędki przygotowane.

sobota, 17 sierpnia 2013

Wiedziałam

i widziałam wcześniej, co otrzymam od Magdy - Jenouvelle. I co z tego. Żadne zdjęcia nie są w stanie oddać uroku prac, które są już u mnie i leżą od wczoraj na sofie, abym mogła nacieszyć oko. Piękne, misternie wykonane, dopieszczone tak, że nie ma się do czego przyczepić. Bardzo chciałam je mieć, kiedy pierwszy raz zobaczyłam je na blogu Madzi i kiedy umówiłyśmy się na wymiankę nie posiadałam się z radości. Poprosiłam o dwie, dostałam OSIEM! Jak tu nie wariować ze szczęścia. Madzia pokazała je na swoim blogu, ale ja muszę, po prostu muszę się nimi pochwalić.




                             Przepiękne koronkowe wstawki robione na szydełku. Po prostu cudo!




    I jeszcze niespodzianki. Cztery kubeczki, które od razu znalazły miejsce i cały duży kupon płótna. Kocham takie przydasie.



    Madziu, sprawiłaś mi ogromną radość i do dzisiaj cieszę się jak dziecko.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Za ciosem idąc

powstał kolejny igielnik. Wszystko, począwszy od pierwszych oczek, szło nie tak. Sukienka za ciasna, majty za długie, rękawków nie mogłam wszyć, włosy jak u Wioletty Villas, trudno je było ogarnąć i wiele jeszcze innych. Skoro jednak stoi, to pokażę, trudno. Nie wszystkie muszą być piękne. A dlaczego nie dziadek? Ano przygotowałam sobie sznurki tej samej długości, a potem Bożenka podała mi wymiary na dziadka, no i okazało się, że muszą być dłuższe. Druga babcia, więc szybko się uporam, a tu masz! Same schody.Wszystko według schematu, a jednak inaczej.




    W mojej ogrodowej suszarni robi się tłoczno. Doszła cebula i cały czas powiększa się ilość mięty.Zimą i tak będzie jej mało.

    Miłego wieczoru. Pozdrawiam nowych obserwatorów i dziękuję za Waszą obecność.

piątek, 9 sierpnia 2013

Mam dwie babcie

    Dzięki Bożence udało mi się ją zrobić. Nie było to proste, ale w końcu jest. Bożenka zrobiła mi taką rozpiskę, że każdy głupi by zrozumiał. No to się postarałam zrozumieć, a gdy było zbyt trudne, to dokombinowałam. Teraz dziadek czeka na swoją kolejkę. Mam już wełnę i chyba się zabiorę do pracy, tym bardziej, że pogoda sprzyja - 24 stopnie. Nie wbijałam igieł, bo to dla niektórych widok drastyczny, mnie to nie przeszkadza. 


Dwie panienki razem. Ale się nagadają.




A tu mi tylko dziadka jeszcze trzeba! 
  

    Od Ani - Blue dostałam przepis na pasztet c cukinii i przyznam się, że bardzo nam zasmakował. Przepis fajny, bo wrzuca się to, co zaostrzy mdławy smak cukinii, ja dałam suszone pomidory, marchewkę, troszkę kiełbaski, pesto bazyliowe i jest super.


Pozdrawiam nowych obserwatorów i  dziękuję za komentarze.


czwartek, 8 sierpnia 2013

Uff, jak gorąco!

    Nawet pisać się nie chce. Niedawno zrobiłam dla Blue-Ani mały obrazek. Jest już u właścicielki, więc mogę go pokazać. To są moje klimaty, niezbyt duży, jasny, delikatny. Ania dla mnie haftuje różności i już się cieszę na tę wymiankę.



    Przy ostatnich porządkach znalazłam trochę szpargałów, które oczywiście zostawiłam i przerobiłam przy pomocy decu. Coraz bardziej podoba mi się ta zabawa, ale chciałabym w przyszłości połączyć ją z masą strukturalną. Od Jomo dostałam kiedyś szkatułkę, pokazywałam ją Wam. Jest to dla mnie wyznacznik jak powinna być wykończona praca w decu. Nie mam odpowiedniego lakieru, więc trochę się męczę nakładając dziesiątki warstw lakieru, ale efekt fajny, choć nie taki jak u Joasi. Będę dalej próbować.
.







    I gorące podziękowania dla Filcusia. Gosieńko, zrobiłaś mi ogromną niespodziankę. Filcowe kuleczki godnie wykorzystam do moich prac i jestem Ci ogromnie wdzięczna. Z kuleczkami przyleciał aniołek. A kotka dostałam już wcześniej, też od Filcusia. 



   Ciężko idzie to pisanie, myśli nijak się nie układają, ale co się dziwić ludziom, skoro ciepłolubne koty zaszyły się w cieniu, bez oznak życia. Byle do jutra.